Martwa Natura (4)
Dodane przez Jerzy Beniamin Zimny dnia 03.05.2009 12:24
Ona ma oczy i kocha za wszystkie miłości,
a miłości są ze sznurków, na których suszy
sie przemoczona wiara. Nie ma wiatru ani
celu słońca, jest przestronna równina pełna
białych kości wygrzebywanych przez kruki.

To na pierwszej stronie strachu budują się
wrzody, materiał czerpią z prochów i dymu.
Pękają spojrzeniem źrenic toczonych przez
zwężoną drogę, w miejscu gdzie czuwają elfy
przyboczne zastępy całej armii duchów. I jest


strasznie. I przejdzie po tym strachu jeszcze
inny strach, rozkołysany od dziecka do piersi
przez usta. Różą krwawą w innych ustach, na
najczarniejszy ze znaków. Będzie pieścił nie
mając rąk ani innych kończyn i innego końca.



Świat umiera na Cholerę, wynoszą trupy na łąkę
i śpiewa słowik. Jest realnie aż do ciemności,
wschodzącej z Pieśnią Mandragory. Przez obrót
ciała kurczy się pierwsza litera, sylaby poutykane
w płocie, w szparach pojedyncze słowa przekleństw.

Tak określa się okolice istnienia z palcami na
wierzbowej fujarce. Droga jest z piasku a piasek
z senności. Przecinają tą drogę koty i strasznie jest.

02.05.2009