Czarny wiersz, czarny...
Dodane przez krwawygrzes dnia 20.04.2009 21:38
Ach lubię poetów!
Zabawne to towarzystwo.
Znajduję w nich zawsze
Historię sercu znajomą -

Jesienin, Czarny człowiek


Mówisz więc, że poezja umarła?! -
odezwał się oparty o trzepak wielkolud
a mój kręgosłup ugiął się od spojrzenia
Idę kupić płyn przeźroczysty, nic nie wiem.
On się wygiął w moją stronę oczy mu uciekły
myślę że w jakąś plamę na słońcu zapadły się
głęboko jak w trzęsawisko
którym także ja się stałem

I nie można już wskrzesić, mówisz
Jesienina, Baudelaire'a, Rimbauda, nawet...
Okudżawy, Stachury, Brassensa - Oni też
żyli w czasach gdy nikt nie wierzył
że mateczka poezja uciągnie swój wóz
dwa a nawet i jeden wiek dalej.


Słońce zaszło za chmury o gdyby można
pisać o słońcu bezwstydnie przebitym
i przebijającym w wiecznym jego krwawieniu
Wielkolud przeniósł głowę na ulicę

A ten faun śpiąc we własnym moczu
nie może już liczyć na własny poemat
i to dziecko co tak naiwnie goni motyla...


Tu dziecko się odwróciło do nas i szepcze
A wiesz że goniony motyl to oznaka szaleństwa?
Motyl zawrócił a ono go rączką chwyciło

Tak, złapało motyla i zjadło.