matka i feniks
Dodane przez Piotr Gajda dnia 19.04.2009 07:47
Gołąb połykał ogień. Matka przez lata
sypała mu na parapet pokruszone paliwo,
pocierała zapałkami o jego pióra.
Gdy zajął się żywym ogniem i tak
nie odróżniał się od kuchennych zasłon
w kolorze sepii. Kiedy morska bryza
ugasiła na nim puch, skurczył się jak trafiony
kamieniem wróbel i spadł matce pod nogi.
Jeśli miałem nadzieję zobaczyć rajskiego
ptaka, to nie w ten pochmurny poranek.
Jeżeli wyobrażałem sobie jak matka
bierze w ręce wystygły węgielek
i karmi go ziarnem, byłem najbliżej
bieguna zimna, który złamał ją w krzyżu.