Sen
Dodane przez Krzysztof Borys dnia 17.04.2009 16:06
W łóżku leżę i choruję,
a wiersz Moni dedykuję
Niech więc sen ma dziś Monika
Sen o bajce ze śmietnika
Najpierw znajdźmy bohaterów
Wśród cuchnących żółtych serów
Tutaj jednak mamy biedę
Serek Gouda sam jest jeden
Trochę stary ale jary
Rycerz z niego doskonały
Przejdźmy teraz do plastików
Czy też raczej rozbójników
Tak ich bowiem zwać będziemy
Póki imion nie znajdziemy
W dobrej bajce jest królewna
U nas będzie ona z drewna
Do zapałki jest podobna
Lecz to sprawa jest osobna
Widzę skórkę od banana
A więc mamy już sułtana
Mąż to będzie zapalniczki
Która matką jest księżniczki
Brak nam jeszcze tylko smoka
Tu weźmiemy coś po sokach
Karton raczej nie pasuje
Słomce rolę proponuję
Ta się zgadza już ruszamy
Sen Moniki wnet poznamy
Dawno temu w całkiem innym świecie
W którym żyły chyba tylko śmiecie
Miały miejsce takie wydarzenia
Których nie zna Słońce ani Ziemia
W kraj łagodny i spokojny smok się wdarł
Wiecznie głodny wszystko palił potem żarł
Wielu czoła stawiło mu śmiałków
Wiele też po nich zostało kawałków
Sułtan potężny na skraju depresji
Pod wpływem doradców i wielkiej ich presji
Kazał ogłosić w swoim królestwie
Że ten kto pokona wreszcie złą bestię
Piękną królewnę za żonę dostanie
Do tego klejnoty i smaczne śniadanie
Lecz mimo ogłoszeń nikt się nie zjawił
Smok wszystkich śmiałków dawno już strawił
Aż przyszli do władcy fałszywi trzej zbójcy
Mówiąc że są z nich smokowi zabójcy
Sułtan zbyt ufny w tej trudnej sytuacji
Pokoje im wskazał po sutej kolacji
Zbóje zaś w nocy gdy inni zasneli
Pod drzwiami komnaty królewny staneli
Nad ranem już byli z królewną hen w górach
Gdzie mieli kryjówkę wydartą w chmurach
Tam się już podli smoka nie bali
Wielki łup śmiało więc oblewali
W kącie mięciutkim zaś dziewcze płakało
Stąd już nie wyjdzie choćby i chciało
Pałac sułtana smutku także pełny
Nie ma już nadzieii i nie ma królewny
Tu na chwilę zostawmy kłopot duży
Znajdźmy dzielnego rycerza w podróży
To już z pewnością ostatni żyjący
Śmieciowego kodeksu zawsze broniący
Na wieść o strasznym smoczym spustoszeniu
Zebrał rzeczy i ruszył w oka mgnieniu
Nie brał ze sobą wody i jedzenia
Szedł w kraj mu obcy bez chwili wytchnienia
Gdy przybył nareszcie by zgładzić złą bestię
Tydzień już trwała żałoba w królestwie
Tydzień nie słychać tu nic oprócz płaczu
Tydzień już nie ma królewny w pałacu
I rycerz zawahał się bardzo poważnie
Nie będzie nagrody gdy smoka już zarżnie
Lecz to nie królewna podróży jest celem
Pomyślał też rycerz: "Niech idzie w cholerę
Nie będę wyszczerbiał dla baby oręża
Marny więc ze mnie kandydat na męża"
Z tą myślą pospiesznie dokończył śniadanie
I ruszył pogodnie na smoka spotkanie
My zaś tymczasem wróćmy do chwili
Gdy się hen w górach zbójcy ukryli
Najpierw królewnę do kąta zanieśli
Dali jej włóczkę lepką od pleśni
Chlebek ogólnie do włóczki podobny
Za to fotelik dostała wygodny
Sami też zbóje się sobą zajeli
Tyle wypili że w końcu posneli
Smok już od dawna czyhał u wejścia
Nie chciał więc popsuć pierwszego podejścia
Zwinniej od kota wskoczył do jamy
I wszystko podpalił wszystko prócz damy
Zjadłszy trzy kęsy zbójeckiej padliny
Zszedł wraz z królewną w pobliskie doliny
Tam zasiał zamęt panikę i trwogę
Po czym w powrotną wybrał się drogę
Prowadząc królewnę do swojej pieczary
Kazał zamiatać i myć po nim gary
Udzielił też wszystkich niezbędnych wskazówek
Jak najskuteczniej walczy się z brudem
Sam się położył i spał pięć dni całych
By sił odzyskać po trudach niemałych
Królewna przez pięć dni więc jamę sprzątała
I płacząc cichutko na pomoc czekała
A kiedy już miała paść z wyczerpania
Bo przerw mieć nie mogła w trakcie sprzątania
Rycerz się nagle zjawił w pokoju
I ryknął na smoka by stanął do boju
Ten się przeciągnał ziewnął i jeszcze
Beknął tak głośno że rycerz miał dreszcze
Potem zaostrzył wszystkie pazury
Ogon poprawił kurz starł ze skóry
I gotów do walki naprzeciw rycerza
Do ciosu pierwszego się zaczął przymierzać...
Walka od zmierzchu do rana aż trwała
Od krwi też pieczara cała pływała
Rycerz choć ranny był bardzo szczęśliwy
Los znów okazał się sprawiedliwy
Smok był zabity w kraj radość wróciła
Lecz nie wiem jak bajka się dalej toczyła
Sen bowiem tutaj dobiegł już końca
Monikę przebudził blask wschodu słońca.