z ludowej poezji rumuńskiej
Dodane przez pawelh dnia 22.03.2009 16:04
strażnicy dogadali się i sprzedają niedźwiedzia.
futro wynosi się ponad, bo to cyrkowe. a niedźwiedź
idzie wolno, z nogi w kałużę, z kałuży na nogę. milkną:

trzymaliśmy go pod mostem. w półmroku czuł się
jak giętka ryba - nie miał miejsca ani czasu.
był potulny jak baranek, którego zjadł na obiad -
podobno wcale nie smakował. i dzieci go lubiły.

od nowego właściciela uciekł po trzynastu dniach,
chociaż dostaliśmy za niego przyzwoitą cenę.
zapukał do domu zapłakany. żona zaczęła go obgłaskiwać.

mówił, że odbył poufne rozmowy z kałużą krwi,
którą odbił na plecach potulny właściciel
baranka i rybek. był nad wyraz - nad wyrazami
tli się jeszcze chichranie dzieci.