Zwrotnik Skorpiona (9)
Dodane przez Jerzy Beniamin Zimny dnia 22.03.2009 14:13
Z Babińskim chodziłem na piwo a dzisiaj
kupuję Znicze, poeci piszą inne wiersze, ale
Bóg jest ten sam. Może się nudzi przy takich
jak ja. A może przestał już na mnie liczyć.

Jest w mieście Okrąglak, Fara i pręgierz.
Opera i izba wytrzeźwień, dla poetów spod mostu
Rocha wypróżniono rzeźnię, jest Kaponiera
i urągający Sheraton. Na trupie kina Bałtyk
parkują lexusy, zakład graficzny i Akumulatory.

Czasami tylko zza szyby samochodu wychylam
swoje spojrzenie. Sprzyjają mi czerwone lampy.
Miast jedzie w swoją stronę nie zważając na
światła. Zapalane przez zmarłych prędko gasną.

I slychać wszystkie wiersze naraz, w alejach.


Mówisz do mnie a ja słucham jedynie
skowronka. Taki ze mnie poeta i jeszcze
w połowie martwy, pozbawiony skrupułów.

A przecież poezja jest kobietą, może nie
wierzyć, kusić przy tym i rozpalać krew.

Ubrałaś mnie w niepewność, a inne atrybuty
przylegają bez obietnic. Mogę się spełnić
przynosząc ze sobą miasto rozświetlone.
Moge zasiać ciemność, jeśli trzeba cokolwiek
wyzwolić. I tak zgaśnie wszystko i zapłonie.


To będzie wędrówka bez pozostawiana śladów.
W rozrzedzonym powietrzu, w świetlistej zamieci;
boski wiatr kamikadze. A ty przypomnisz sobie
ostatnie słowo. Jak to jest bez drogi, bez celu iść
samemu i nie odwracać głowy. Nie przyspieszać,
ale rytmicznie jak sonet, gdy jeszcze za tobą świeca
płonie, okruchy modlitwy i oleje bez śladu krwi.

Ten opis nie jest pełny. Nie może być nawet
szkicem albo próbą poezji. Jest w sobie domysłem,
wybrykiem wyobraźni, łaźnią brudnych myśli, gdy
odsuwamy od siebie życie, miłość i wiarę. Gdy nie
mamy pewności jutra, a wszelkie inne tylko sprawy.

19.03.2009