N I E Z tego Ś W I A T A (Testament?)
Dodane przez Roberto dnia 22.03.2009 08:33
Robert Józef Kępczyński (WXW)

pamiętaj mnie
pamiętaj sny
pamiętaj mnie
przez wszystkie wieczne
noce, chwile i dni...

...i to kim ja
i to kim ty
te sny co śnisz
przez wszystkie dni
by świat twój zły
zniknął gdy my
jak ja i ty
przez wszystkie
wieczne noce chwile i dni...

...łzy
błękitnej agawy:
przyniosły zbłękitniałe natchnienia
krople
bożej gwiazdy:
obmyły łzy dziecka -
- z roku 1874 (ego)
roku sławetnego (?)

jaki początek
jakie poznałem za - istnienie?
wiedza, lęk dziwny...
r30;własne, osobiste c i e r p i e n i e !

pamiętaj - ( JAK )? -
było
bo mnie nie będzie
tak jak bywam
dzisiaj
NIEBYWALE OBECNY !

tylko zabawki pozostaną plastikowe
potem pamięć
i szczątki grobowe
serce
pielęgnuj wolne
od niewoli
od nie - ludzkości
twoja niemożliwa misja
ocalić serce
nie z tego świata

pamiętaj jak
i powiedz
przyszłym
jak
było naprawdę
jak było
prawdziwie
jak było
jest i będzie
bosko, zacnie
i (przecież) urodziwie

dlaczego królewskie?
liście, czasy
i w dal patrzące przestrzenie
(bo) nie wierzę w przemijanie
wierze tylko w zmienianie...

(bo) woń liści to zapach jej włosów
zbrązowiałych pod przykryciem
blasku świec i źrenic
w sanktuarium purpury
na wzgórzu młodzieńczym
zapach tej nieznanej
tutaj
nikomu
pierwszej która zobaczyła
hrodberaht

(bo) w jesiennych liściach
pochowano obietnicę
przemiany
plastiku w ciało
życia w moc
a gdzie splot słoneczny
szalony lecz bezpieczny
w twoim sercu
pogrzebany

wiem
kim
byłem
dziwaczną metamorfozą
i o zgrozo tylko sobą
dziwacznym powstawaniem
do niebios wołaniem
gdy lęk
dziwnym w wytrwaniu
przeobrażaniem

wiem
kim
będę

choć tego jeszcze
przez okna moich oczu nie ujrzałem
będę wspólnym ze wspólnymi
bieli odsłanianiem
w Bogu kwiatowym usłaniem

pamiętam daleko poza bramami
daleko za znanymi konstelacjami
i mgławicami
szedłem w wolności
po ogień nieskalany
wiodła mnie owa przyszłość
niejasna i nieznana
gdy w dłoniach słabych od przetrwania
liczyłem chmury i gwiazdy
przesypywane monety srebrzyste
w proch rozrzucone
z aniołem
sobą
i grupa dziwnych stworzeń
upiornym lecz niegroźnym powozem
nagrobnym kwiatem
pamiątką i jej słownym ogrodem

dzisiaj i jutro
nawet gdy wczoraj
nie istnieje co - dzień - nie - jestem
być
jestem raczej
OBECNY NIEBYWALE!

słowa w szkolnych zeszytach
znak nakreślony na niebie
chmury, świece i pióra
wiatr nieustraszony
podróż po wizje
światło dla siebie
weneckie strony
blask korony
rzeka szepcząca
rybitwa zawrotna
złączone oddechy
usta pełne kwiatów
muzyka wszechświatów
księżyc drżący obok mnie
odbicia prawdy na wodzie
the paymiellaniae
tesaymay
hrodberaht
błazen królewski
śmierć jak życie
tętniąca nadzieja
łzy agawy
olmeca
dla a*

nie być
lecz
stać się
raz a potem
stawać się zawsze
skrzydła
rozpostarte
n i e o d g a d n i o n e

dzisiaj nie wiem
w która pójdę stronę
duch kędy chce
serce otwarte
twierdza zdobyta
niepokonana

czas ponad czasem
płynący
ślad gwiazd ślad wiodący
przeistaczający

słowa aby zapamiętać
słowa dla
bożego serca
matki
dla a*
testament, światło, droga
JA
kraina ani - ta
ani - tamta
dla Ani Owa
tak...

((( * Zaistniejesz
dopiero wtedy
gdy przestaniesz
istnieć! * )))

pisanie nie jest
jak wiotkie dziewczęce pióro
po gładkim stepie papieru
nie jak zdania przyjemnie i łatwe
jest przecież toporem
w dłoni bez wahania
w dłoni wojowniczej
jest jednym uderzeniem
niepowstrzymanie wymierzonym
wprost w pień
i w próchno
starego drzewa

taka była i jest prawda
nad rzeczonym smakiem
świtem purpurowym
drzewem sandałowym

dzisiaj w tej godzinie
spełnia się słowa
których nie pamiętam nawet połowy

lecz one żyją
dla nich
dla niej
dla każdego ciebie
ich dźwięk
błyskawica
cięcie stali srebrzystej
w hrodberaht
na ziemi we mnie i w niebie

pamięć jak
było
jest i będzie

pamięć jak życie
gdy przestaje istnieć
życie które żyje
teraz, zawsze i wszędzie

daj mi blask śmierci
aniele
przeszyj mnie grotem
bym mógł powrócić
i iść z powrotem
tam gdzie będę mógł
stawać się
zawsze

jest ciemność
w niej strach ukryty
to dowód niezbity
co drąży twe myśli
jest nieogarniony
tam trzeba ci pójść
w cieniste strony
odnaleźć zamierzchły
artefakt przerażenia
wydobyć i nazwać
niby od niechcenia
ale właściwie
raz na zawsze
urodziwie
potem zabliźnią się rany
odetchniesz życiem
stawaniem
odetchniesz o świcie

upadłem, aby wstać
umarłem, aby żyć
nic nie jest
jakim było
nauczę się znów śnić
wiem jak umierać mam
wiem co nieważne jest
choć boli skrzydła ruch
choć razi blask twych świec
upadłem, aby wstać
umieram, żebyś żył
niech zwrócą już
niebiosa
tę moc ich świętych sił

wróci moje serce
gdzie było na rozstajach
tam gdzie mój strach
roztajał
gdzie spłynęły
łzy agawy
smak błękitu słowa
smak nieśmiertelnej sławy

tam miasto aniołów
dzieciństwa i przelęknionego
poszukiwania
przybrało dzisiaj odcienie
jaskrawości bez wyrazu
spoza wyrazów
jakby ze śmierci i opętania
lecz przyjdzie czas
i obmyje szarością królewską
życie - niezgłębieniem
upadek - zbawieniem
moje miasto królewskie
jak upadłe serce
miasto aniołów
i pokonanych demonów
miasto nad rzeczoną tonią
tam
zwrócę oddane mi życie
i miłość nieskażoną

nadszedł czas
noc zamienić na twój blask
nadszedł czas
żyć bez strachu wprost do gwiazd

pozostawię ci
"TO" czego nie masz - bo nie ma tego nikt
pozostawię ci
wszystkie wspomnienia
i dziwne sny

pozostawię ci
żywe wspomnienia i nurt żywej krwi
pozostawię nić
przez labirynty twych kruchych dni
niech przed tobą drży
świat przyziemny, chciwy i zły
pozostawię sny
jakich nie poznał nigdy nikt
niech w twych snach się śni
i rodzi się świat z ciała i krwi

pozostawię ci
to czego nie masz
lecz ma to "nikt"
jeśli zapragniesz żyć
dotknij i uchwyć te złota nić

pozostawię świt
taki jak nigdy nie spłonął w sny
oto twoje dni
chociaż ich nie masz zapragnij "BYĆ"

pozostawię łzy
które osuszy wiatr z ciała i krwi
chciej zapragnąć by
serce nie drżało przez wieczne dni

może biegniemy
wśród tamtych dni
po krętych schodach
wśród ptaków i motyli
w tej jednej - jedynej chwili
za nami świat
przed nami życie
chociaż gdzie indziej
to wspólne
prze - życie

jest 217 pokoi
i lat nie r11; siedemnaście
muzyka "TO" dzień w środku nocy
demony cichną o świcie
wcale nie bez pomocy

którędy pójdziesz
i tak za każdym zakrętem
odnajdziesz duchy przeszłości
jeśli pójdziesz jak JA bezwzględnie
odnajdziesz własny Wehikuł
w tej - tylko dzisiaj - beznadziejności
r30; chcesz czekać, lecz na co?
aż serce zgorzknieje w codziennej męce?!
aż przestaniesz myśleć, że - jest jednak "COŚ" więcej ?
aż umrzesz za życia - w przeszłej udręce...
każdy zmysł i każde
doświadczenie
nauczy cię jednego - JAK umierając -
- Żyć Niestrudzenie!

JA noszę w sercu rany
I sam jestem RANĄ człowieczą
która rani wszelkie miłości!
Jeśli nie boisz się przyjąć bólu -
- poznasz prawdziwe miłości...!

jestem cieniem ciernistym
mojej własnej
ludzkiej wielkości
bo za mną świeci
przedziwne Światło
Ono nie jest moje
mój jest cień słabości
poznałem siebie
dotykając nocy
którą się staję
cierpliwie czekając na świt
i życie
poza cieniem
w nie mojej Chwale

grzech nie jest naszym problemem
są nim
faryzejskie świętości
mordercze złości
krew wypita z młodości
serce złożone w chciwości
nie - uświadomione miłości
nieokiełznane wspaniałości
nie siła lecz nikłe małości
prawdziwe zło
drzemie cicho
w ukrytym piekle
marzeń o władzy
marzeń o fałszywej wolności

nas będzie
jeszcze więcej
nadszedł już czas oczekiwany
czas bitewnej miłości
moment nieznany

byłem dzieckiem więc wiem
czym jest dziecięca mądrość
i dziecięce nieświadomości
teraz już pragnę (bo czas ucieka)
będąc grotem blasku
w świadomości
pragnę tylko jednego
" TO " - (Ż) - SAMOŚCI - (ŚCI)!
dajesz mi (wiem, że Ty) na nowo
(nie jest to złe pochodzenie)
owoce wonne
w ustach rozmodlonych
ktoś powie kłamliwych
nie słucham słów z ust nie-żywych
dajesz mi (wiem, że Ty)
"PAYMIELLANIAE"
(słodycz miłości, poznania i doświadczenia)
odwieczne chwile urokliwe
dopiero teraz uczysz mnie
miłości
od nowa
żebym nie zapomniał
jak kruche są słowa
"TO" - (Ż) - SAMO - (ŚCI)

wiem kim byłem i kim będę
( wiedziałem )
ale kim jestem
na tej drodze nie bez znaczenia
i nie od niechcenia
na której moją misją
trudne wykrwawienia
wśród nieznanych osad, wsi i miast
uczysz mnie nowego ( na nowo ) życia
EX MORTE VITA

a gdzieś tam
na jesiennej
słońce promienne
czule odkrywa czas
w wiosenne słowa
otulając serce
wśród innych domów i miast
ślad

na jesiennej dzień każdy
jest niezmiennie
niby nic
a jednak żyje zbawiennie
nadziei wśród trosk blask

na jesiennej chcesz słyszeć
sekretnych jawność słów
lecz mowa zuboży kształt
skoro są już tu
bardziej i jesienniej
purpurach wieczoru
błądzą dostojnie
nieskazitelne

na jesiennej
coraz senniej
a dusze w snach
odnajdują dzisiaj
co niezmienne
obłędnie

niech będzie już zawsze
wiernie
skoro zeszliśmy się
na drogach
na jesiennej
rozsiano radość odmiennie
by w troski woń
wtulić i ocalić pamięć
najczulszych stron

niech będzie
i niech minie na zawsze
lęk
moje znane więzienia nieprawości
czy chcę być inny i zmienny
w pałacach
wielkoczłowieczej - świadomości?
strach niczym dziecko
nie muszę przed nim się kłaniać
lecz czy chcę prawdziwie
moje rany przed Tobą
z miłością i już dzisiaj
odsłaniać
chce dla uzdrowienia
dla mocy
dla Ciebie
chcę bardzo aż pragnę
żyć bez lęku
żyć w niebie
bo tu i teraz za mało mnie się rodzi
nie wystarczy przestrzeni
i blisko jest czas powodzi

za mało szczęścia w nas
za mało jest życia
(bo) życie krwawi
i żal z pamięci wypływa;
rzeki goryczy
(jak) ciemnie skrzydła nocy
ciasno opinają rsercer1;
pot i łzy łzy i krew
i tak w codzienność
brniemy na kolanach
wciąż - n i e z n a n i !

* J a k * odpowiedzieć sobie
na zarzut bezsensowności...?

...nie ma odpowiedzi!
dopóki nie runie na głowę
morze gwiazd
dopóki serce nie wykrwawi
złej krwi,
dopóki nie doświadczymy bólu
w miłości
(bo) życie rodzi się w bólu

dopóki nie spojrzymy na świat
oczami *Nieskończoności*

za mało szczęścia:
- gdy tęsknota rozpala PRAGNIENIE!
za mało szczęścia:
- bez wyrzutów sumienia;
za mało -
szczęścia
w tym doczesnym nieszczęściu

... lecz nie słuchasz dziewczyno
dzwonów światła
w Hrodberaht
dzwonów w sercach
przez umierający świat
jaka biedna i zagubiona
na własne życzenie
noc bez nadziei słońca
łatwiej jest płakać
i wrastać w zranienie

to jest
koniec
mój ulubiony
najlepszy

jeśli ma być jakikolwiek
początek
niech to będzie wreszcie koniec
i wolność
bo żyjesz w plastikowym więzieniu
zadając nieustannie pytanie

jak może istnieć królestwo
gdzie rodzą się bogowie
jak ja wkraczam do świata
który uzdrawia płonie i spala
sprowadza szaleństwo
w dusze nieświadome
jak wkraczam w głębię przemiany
z uśmiechem codzienności
dotykam śmierci
i kocham coraz więcej
nie pytaj jak
pytaj - czy już?!

jeśli miłość
jest ciałem
to dlaczego trwa wiecznie
bezcieleśnie
i bezgrzesznie

jeśli miłość
jest dotykiem
dlaczego
uczucie trwa pomimo
odległości

jeśli
to co żyje
dlaczego
poza "być"
jest świat
prawdziwy
i wszystkie przedziwne nieśmiertelności

Aniele Grobu Bożego
prowadź mnie jeszcze - najdalej
z błyskiem oczekiwania
w oku śmiertelnym

"Bóg umarł"?!
tylko przez chwilę
tylko przez ten dzień

prowadź mnie najdalej
prowadź mnie jeszcze śmielej
niech
zrzucę z ramion rdzę śmiertelności
niech zabiorę ze sobą
wszystkie świadomości

to jest koniec
mój ulubiony
jeśli ma być
właściwy
początek

jak piękny
jest świat
deszcz na mojej twarzy
i twoja twarz przy mojej
skrzydło rybitwy
muskające lustro wody
ogień piękna
nawet gdy życie zostanie
ześmiercone
jak piękne

...są ci którzy płoną
i kładą dłonie na ranie
niech ci się tak stanie
kierują serce do gwiazdy
która blask otwiera
odwracają myśli od świata
który moc odbiera
czas jest szary
ból bez miary
władza i czary
na zawsze ci których były
i będą dni nieba i sny
jak przenajświętsze litery
cienie przodków bez łzy
zapomnij o innych
zapomnij o złych
przed tobą życie w zachwycie
a blizny powiesz mi
one pomogą ci
zrozumieć twe dziwne sny
jak ci którzy płoną
jak spłoniesz z nimi i ty
zapomnij łzy
pamiętaj sny...

...a kiedy odejdę tam
gdzie rodzą się snyr30;
pamiętaj mnie
pamiętaj sny
pamiętaj mnie
przez wszystkie wieczne
noce, chwile i dni...