Za rogiem spotkam bezludny dzień
Dodane przez alchemik dnia 15.02.2009 11:16
Wreszcie zadzwoniłaś. W słuchawce piętrzyły się racje
na oślep rzucane w kąty s-pokoju, niczym przedmioty
rozsiadłe w bałaganie. Od drzwi do okna przechodziłem
na palcach, mierząc wielokrotnie długą złożoność

w czterech metrach. Rozważałem tam i z powrotem
docierające poczucie nie-winy, prowadziło rozmowę
w tematach pobocznych, znajdując rozgrzeszenie
nie słyszałem już wcale. Dorzuciłaś jeszcze cześć,

do usłyszenia. Odchodzisz zabobonna od roz-kazania
fałszywych proroków słuchając, milczysz we mnie.