dysocjacja
Dodane przez Marek Lobo Wojciechowski dnia 12.03.2007 07:57
W zagłębieniu dłoni wilgoć zbierana przez lata.
Schnie, kalecząc skórę kryształkami soli.
Odwodniony słoń u brzegu rzeki, zmienionej
w pustynię. Stoi milcząc, w ciszy popołudnia.
W wieku osiemnastu lat zjadł swojego ojca
i trawi go do teraz. Gdyby nie to, wybrałby
fugu, lub inną truciznę. Lub inną kobietę.
W chwilach gniewu wymiotuje przeszłością.
Noce są studnią, z gasnącą żarówką u szczytu.
Obcy rozmawia z obcym, śnią się sobie nawzajem.