bez końca
Dodane przez rabi dnia 14.01.2009 20:07
on:
gładzisz włosy na próżnię
z mym wzrokiem różnie
usta już niemiękkie
nie cmokają wdziękiem
piękny sen już minął
pachniemy naftaliną

ona:
plamą na dłoni
dotykam skroni
włosy odgarnę
może na marne
może na próżnię
Z tobą też różnie

on:
drżąco przeźroczyści
głowoświetliści
przyciągamy ćmy
nieco krótszych dni

ona:
nasze bagaże
poniesiemy razem
w pociągu starości
tym samym do śmierci
co do miłości

dłońmi po głowie
podobamy się sobie
zawsze i wszędzie
do końca

on:
nie!

końca nie będzie

(przytulają się)