Bilans
Dodane przez jacekjozefczyk dnia 09.01.2009 18:26
Śmierć z wystudzenia czy raczej jej bliski
stan jest rodzajem swoistej zagadki.
Człowiek dorosły wraca do kołyski,
czując błogostan, jak przy piersi matki.
Humanitaryzm śmierci, która pieści,
premedykuje substancją nieznaną,
a przy tym kontrast z sensem przypowieści
o dzielnej żabie w słoju ze śmietaną?
Żaba - li tylko instynktownie cwana? -
fikała dotąd, aż zdarła zelówki.
Powstało masło, no ale śmietana
to, moi mili, nie czerwone mrówki,
w których siedlisko kij delikwent wpycha,
wcześniej drażniącym jadem suto kropi,
jakby nie wiedział, że od nich, u licha,
zależy bilans entalpii, entropii.
Lew południowy - zwierzę pamiętliwe,
oj pamiętliwe! Myśli po swojemu.
Pamięta nawet, jak Bolko za grzywę
darł go sromotnie tysiąc sześć lat temu.
Po Radzie mrówek, orłów i niedźwiedzi
(innej drobnicy), prócz kurzu od groma,
pozostał pulpit, przy którym lew śledzi
zgodność przesyłu z prawidłami Ohma.
Lew wciska guzik - orłom grzeje, świeci,
na gniazdowanie powracają chęci,
a gdy odwrotnie - wkurwieni poeci
dostają weny. Jan dynamem kręci.
Jakąż to wolność dostaliśmy w darze?
Wolność, gdy lato lub ma się ku wiośnie.
Tę, która wkrótce nam spierniczać każe,
gdzie wiecznie ciepło, czytaj: gdzie pieprz rośnie.