Blues kondotiera
Dodane przez Piotr Plichta dnia 05.01.2009 13:03
Trzeci dzień pada. Chlupie miękka glina.
Jeźdźcy się garbią, piechota przeklina.

Muszkiety i nogi owinęli w szmaty:
Chociaż raz wystrzelą, kiedy wróg się zjawi.

Kurwy obozowe chronią się w taborze.
Dach nad historią. Przedmiot westchnień kobiet.

Piero, malarzyna, skamla i krok plącze;
Wziął się przecież w karby szkicując mój portret.

W tłumie cierpimy. Lecz każdy, jak żołnierz,
Z cierpieniem godzi się samotnie.

Zgłodniała sroka pod niebo się wzbija.
Żadne z nas nie wie skąd - jest dyscyplina.