o jeden oddech w zdrowaśkach/wietrznie było
Dodane przez kachna100 dnia 11.03.2007 17:09
pamiętam jak wiatr zbereźnik podszczypywał mnie za rąbek sukienki
by po jakimś czasie wytrzeć w nią krew z kolan a klękaliśmy stadnie
zdrapując korę z drzew oddychaliśmy w zaciszu wyciosanych łódek
licho rozwiewało gesty może kiedyś posklejamy śliną sprzeciw
odciśnięty na dłoniach potasujemy kości pomiędzy palcami
wtedy stukną jak korale babcinego różańca a ja zbiorę dziesięć oczek
biegając z gołą pupą tylko żeby nikt nie patrzył jak rozpraszamy siebie