Waserwaga
Dodane przez viola dnia 26.11.2008 08:06
Waserwaga
Każdy jak może, swoją starość łata. 
Tytus Czyżewski 
Ja Władysław syn Marianny i Józefa, stolarz 
z dziada pradziada, urodzony na klepisku 
jako dziecko od pasania krów uciekałem, 
modlić się pod kapliczką do Anioła Stróża, 
by choć raz pozwolił pojechać do Warszawy, 
którą widziałem na obrazie u księdza w Kamyku. 
Ożeniłem się z panną, co w łóżku jak kamyk. 
Rozkaz, wysłali pociągiem do Warszawy; 
wcielili do armii. Pytajcie Anioła Stróża, 
jak mnie pognali do obozu, jak uciekałem 
z Sudetów, żułem korę z głodu. Na klepisku 
jak bydlę konałem, ja syn Józefa, stolarz 
jak postrzelona kuna w lesie na klepisku 
i nie wyniuchał esesmański pies stolarza. 
W rynnie pod mostem dziękowałem Stróżowi, 
że mnie nie zawiódł do płonącej Warszawy, 
co paliła się jak stodoła. Nie było kamyka, 
którego nie podeptał wojskowy but. Uciekałem 
na furmance; za pazuchą mój Anioł Stróż 
heblował mnie na człowieka, mnie stolarza? 
Dał cynk, gdy podchodziłem do Warszawy, 
że ślubna z byle cepem urzęduje na klepisku. 
Chciałem babie manto spuścić, ale uciekła 
perliczka jedna. Z domu nie został kamyk, 
to wystrugałem nowe gniazdko, ale uciekałem 
do gospody przed miejscowym aniołem stróżem, 
co partią mamił. Obijałem mu mordę na klepisku, 
przyjechali mundurowi; wsadzili mnie stolarza, 
ojca dzieci, po których został cmentarny kamyk. 
Długo śniłem na pryczy, że jadę do Warszawy: 
Leżę w hotelu i oglądam ulice Warszawy 
przez okienko jak oko waserwagi stolarza; 
leżę w srebrnej wannie, nie na klepisku; 
wącham mydełko jak rzeczny kamyk; 
leżę tak sobie bez wiórów i nie uciekam. 
Wyrywa mnie ze snu klawisz - wredny stróż. 
Ja stolarz, syn Józefa, urodzony na klepisku 
uciekałem całe życie przed Aniołem Stróżem 
do Warszawy. Niech spadnie z serca kamyk. 
z tomu pt. Orinoko, 2008