DOWÓD
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Jurne jarzeniówki ciągle świecą, nie przeszkadza im nic.
Chciałbym się nawrócić na to jasne sprzężenie, ale milczą.
Czegoś tragicznego domyślam się w tutejszym powietrzu.
Jurek ma raka? Czy może puściła go kantem.
Zmiana warty przybędzie nad ranem, blady chłopiec zastuka w drzwi
i powie: odchodzimy, i smagnie batem psy, popędzimy w śnieg,
o to chodzi, żeby w końcu trafić na biel.
Ale chłopiec i bat? To dwuznaczne.
Przyglądam się ścianie, poci się jak człowiek przyłapany na kłamstwie!
W czym kłamie ściana? Czy jest kapelan
od ścian, czy psycholog czuwa z kartką?
Dlaczego blady chłopiec, a nie na przykład Murzyn,
albo konkretnie Wojtek, ten który strzelał kiedyś do gołębi i drżał
gdy ścigała go osa? Skąd to skojarzenie światła i seksu,
czyżby port był blisko?
A w końcu gdzie dąży to drżenie, gdy już ujdzie z ciała?
Jest jakieś niebo za horyzontem, rozległy sad i
ani jednego jabłka?