Łucja J. staje w obronie honoru bratków
Dodane przez Andy Anderson dnia 20.11.2008 11:24
Tak bo nigdy nie pomyślałeś o kwiatach,
na żółtej tapecie razem z którą uciekały w poszukiwaniu
wody. Za późno, więdną, zawijają się powoli i teraz widzisz i teraz
klej - reanimacja, ale nie chcę martwej ściany. Pozwólmy

odejść. Tak bo nigdy nie zrozumiesz, powiesz :
kobiety, będziesz bił pięściami w róże nieboszczki, dopóki nie
przylgną na dobre, nie weżrą się w tekturowo-gipsową
działową, będzie: I czego znów ryczysz? Beze mnie

byś nie rozkwitła
. Już nie wiem czy zdobywanie szczytów z tobą
to przyjemność, po latach świadoma, że im dalej, im wyżej,
tym cieniej. Musiało być mocno, intensywnie, ponad możliwości,
rozciągnąłeś mnie łamiąc prawa fizyki. Prosiłam; uważaj, przystopuj,

to nie te lata, guma z czasem parcieje, mogę pęknąć już dziś przed
pożółkłą tapetą, z małą średnicą nie zmieszczę w sobie
zmarłych goździków. Tak bo zawsze brałeś mnie z przymrużeniem,
bez pytania rozwijasz kłębek, robisz lasso, a jednak beze
mnie nie sięgniesz nawet gdzie wzrok sięga. Bawią ciebie mokre oczy,
zaciśnięte zęby. I bezlitośnie: przytrzymaj tu proszę.