NAŚLADOWNICTWO
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



Wysuszeni, nadzy i wątpiący, tacy
są nasi lokatorzy. Fen ich drażni i wątpią w Boga
patrząc na wzgórza i płacząc na Cytadeli,
w dzień zaduszny wspominając angielskich lotników.
Czy chce się nam wymieniać wszystkie te zmarłe
nazwiska?
No i ich lustra, nie zapominajmy
o pieśniach powleczonego rtęcią szkła, o
tygrysie pod powieką, który się wyzwoli,
wyzwoli gdy będziemy dużo czytać.
(Tak co dzień rano widzę ich w koszulach
słyszę te szepty, później głośne śmiechy.)

Moja muzyka jest muzyką ciała
gdy chcę wydobyć dźwięk, to stukam
płaską dłonią o rozgrzany kamień,
dźwięk jest jak postać ledwo co widziana,
powidok czegoś, co się utkało w umyśle,
a umysł jest tkaniną która nie ma granic
bo gdzie granice tego, co tka się bez przerwy?

Ale czy oni mają muzykę? Chłopiec
co wąskie stopy natarł olejkiem do opalania,
jego kochanek, który już śpi od południa,
i przyjaciele i znajomi palący się w słońcu,
Ci przyjechali z Treviru tamten z Akki,
wiem, że widzieli Krzyż Południa i zazdroszczę
chłosty w ciemnym pokoju na Via Nova,
tych opowieści słucham drugi tydzień,
a jednak nie mogę usłyszeć muzyki.
Może to zresztą tak być musi,
stoję z patykiem w dłoni skrępowany,
bielszy niż mur o który się opieram,
słyszę, że chłopiec czyta, patrzę tylko
wiem, że o nic go nie spytam.