KANTYCZKI PANA SOMMERA
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



2

Przed chwilą dzieci pytały mnie
o literaturę, i wiesz, stałem się jak zegar;
chodzę w tłumie, ale to nie jest wskazanie,
to tylko błąd przyzwyczajenia.

Mogłem stać się rybą, wazonem
lub czystą sentencją, język
złapałbym na gorącym uczynku,
mógłbym powplatać się w rzeczywistość
tylko czy komuś potrzebny gobelin?

Glob i owszem, ludzie lubią okrągłe.
Boją się płaskiego, no i szczelin,
stamtąd zawsze może wyjść przyczajony
konduktor i zażądać biletów,
co drugi ich nie ma i szczerzy zęby
ale taryfy ulgowe nie istnieją.

Wszystko to ładnie wygląda, stół
karta dań i to, że jest wybór,
osnuwać słowami chwilę, to
wydaje się kuszące, a potem jak
pająk wyssać ją i pusty kokon
zostawić dla pamięci.

Niech dziecko tam chodzi i uderza,
niech wierzy, że dźwięk jest pełen znaczenia.
W końcu po to ustawiłem w tej ciszy
ten niemożliwy instrument.