KANTYCZKI PANA SOMMERA
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



1

Szaleję za tym momentem w ciągu
dnia gdy ruch już przygasa i
czas zdaje się lekko utykać (jak
ten brudny chłopiec) w swym biegu.

Wszystko jest złudzeniem, nawet
seans w podziemnym kinie, gdy po
południu zamiast dialogów słychać
warkot motorów, szum szynowych
pojazdów i słuch defloruje kilkuset

przyjezdnych znęcających się na
dworcowej hali nad planem miasta.
Gdzie iść, zdają się pytać te oczy
w otulinie z soczewek kontaktowych,
czy jakakolwiek ścieżka jest własna?

Cokolwiek powiedzą, baczny wzrok
Kasjerki rejestruje ich twarze,
całkiem jak przemysłowa kamera.
Choć pozornie podstemplowuje bilety,
prześwietla ich i ich mrok.

Znam ją doskonale i bez potrzeby
nie podchodzę do kasy. Wolę się
trzymać z daleka, niech inni kupują
bilety, ja w końcu mogę poczekać
Półślepy wychodzę na zewnątrz i
w trawę rzucam niedopałek.