***
Dodane przez karczmarka dnia 01.11.2008 12:11
Wieczorem myślę
Podejść drugiego tak,
żeby poczul rękę na ramieniu
a wokól palców oplątal mu się pająk
drżenia
zwątpienia
tęsknoty
zaczynam odnosić wrażenie odbicia
ty, ja, oni, one, zbyt wielokrotni myśliciele
myśliwi ostatniego dnia
zwymyślani przez ustawionych
w szeregu
w końcu oczekuje się na dotyk
wytrwale go odrzucając
wypatruje się transparentu z imieniem
nazwą
pojedynczą, znajomą literą
A kiedy już za dlugo się wpycha na silę
te korzenie
te wydłużone machaniem ręce
te rozepchnięte papierami glowy
nie ma już po co
rozbiegają się wszystkie dobre okoliczności
po okolicy nie spacerują już lagodni
a równorzędne ich zbiegi potykają się o skrzyżowane stopy
Więdną i giną ostatnie
oddane nam pod opiekę
kwiaty i zwierzęta
Jedyny ratunek w istnieniu
chomiczego i różanego
nieba