Tam
Dodane przez Marcin Virtus dnia 27.10.2008 19:32
Pociąg Kraków - Białystok, kilka minut do zmierzchu.
Szpakowaty mężczyzna podnosi głos na chuderlawą kobietę,
ta z kolei uparcie wpatruje się w poszarzałe
obrazy za oknem. Jakby nie słysząc.
Siedzę tak od kilku minut, wbity w niewygodny zakurzony fotel
i bezczynnie przebieram palcami po klawiaturze kolorowej trumienki.
Dokładnie trzy godziny temu mój plecak nabrał rubensowskich
kształtów i z nadzieją pokierował mnie tam.
Przypominam sobie wszystko: znajomą, ogień, respirator,
Katowice, osmolone pamiętniki, czarną pajęczynę
na mojej szkatułce, nadpalone fotografie.
Nagle szpakowaty mężczyzna obniża głos, chuderlawa kobieta
uwypukla się i pęka; obraz znika zza okien.
Konduktor przestaje sprawdzać bilety i machając rękami
wzbija się pod sufit, samotny pasażer z sąsiedniego
przedziału wyskakuje przez okno.
Trumienka lekko pochlipuje i otwiera się, palce znikają
za trotuarem baterii, plus minus dwie minuty i znowu:
rury w każdym zakątku ciała, coraz szybsze pik-pik
i oddech, który nigdy nie jest na miejscu.