Źródło
Dodane przez jacekjozefczyk dnia 24.10.2008 21:35
Nie mogąc zasnąć wieczorem;
wstając ze świtem do spółki,
pod byle jakim pozorem
sięgam w pamięci zaułki.
Wolny od zgiełku, wśród marzeń,
co z ostrzem życia się kłócą,
przywracam echa wydarzeń -
tych, co umarły... Nie wrócą.
Otwarty, szczery nad ranem,
raptem, gdy zbliża się szósta,
zmywam te cechy pod kranem
i wody nabieram w usta.
Potem już długie milczenie...
Czekam, aż jasność znów zginie;
błądzę jak klaun po arenie,
nim źródło wspomnień wypłynie.
Tak dzień za dniem - całe lata,
czerpię te treści niezmiennie -
dotąd, aż czas figla spłata;
sięgnę, niestety, daremnie.