PRZEMIENIENIE PAŃSKIE
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Alinie i Tadejowi Karabowiczom
łuny nie zakreślały niewidnego widnokręgu.
gwiazdy sypały się przez palce Aliny
(a myśmy myśleli że po niebie w dół
spalając się bez śladu i składu).
jabłka biły w ziemie jak w werbel,
karpie z wiedźmińskich stawów
rzucały się w ostatniej kwadrze.
nad szeptem cmentarza starowierców
wiły się wierzby, zbita leszczyna, lilie.
w zamazanym prostokącie resztek wału
ramiona chyliły się pokornie jak buczyna
na słowa Tadeja że tyle z nas zostaje
a reszta jest strumieniem.
wracaliśmy we mgle z niedopowiedzianym
drżeniem ręki, mocnym postanowieniem poprawy
krok w krok za plecami wiły strzygi i czarty
których Tadej nie chciał płoszyć głosem
tylko zamaszyście żegnał się prawosławnym
strząsając znakiem Złego z ramion.
jakby wiedział że usta nie zagojone
a woń juchy kusi wędrowne wilki
i że ostrze nie przerdzewiało i nie
stępi go bimber przelany za grzechy
łuny nie zakreślały widnokręgu
zostały sino żółte lilie
biało czerwone bociany
one też niebawem odlecą
na przemienienie pańskie