KĘDZIERZYN - KOŹLE. PŁONĄCY KONIEC SIERPNIA 1992 WEDŁUG WOLFGANGA.
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Introitus - miasto
W mieście bez zmian. Mieszkańcy przywykli do spopielonego powietrza, sadzy na garniturach, telewizja oddala swąd snujący się ulicami. Unikają drażliwych rozmów, gdy tylko wiatr zmieni kierunek, wietrzą mieszkania. Wieczorem szkarłat na horyzoncie, osiada na twarzach, jazgot nie zagłusza odległego pomruku wehikułów toczących się ciężko drogą nad przepaść, syren, siekier, dźwięku dzwonów drzew płonących na trwogę.
Dies Irae - drzewa
Jeszcze nie dochowały, nie oddały piskląt. Puchną teraz nimi, wyciągają ramiona poprzez kurtynę, jeszcze krzyczą ptakami, tententem zetlałych racic.
Confutatis maledictis - i poszli w dym
Przed nimi popiół zlewał się z brunatnym zwałem nieba, za nimi obojętne milczenie miasta. Na próżno czarne kopyta roznosiły rude łaty gorącego oddechu. Poszli w dym. Zatrzymał się Pan Czarnych Kopyt - za nim był tylko popiół, mieszał się w błoto z pierwszymi kroplami miłosiernego deszczu.
Domine Jesu Christe - pogorzelisko
Bezdomne duchy leśne wciąż trwają, uwiązane do kikutów pokrytych zgorzelinami tępego płaczu. Wydłubują spomiędzy odcisków parzystokopytnego, ziarna pod zasiew, nawet gdy słońce powstaje i odsłania fragmenty zapisanej na zwęglonej korze zapowiedzi nie do pojęcia.