Wiecznym piórem na białej karteczce
Dodane przez marekpl dnia 18.09.2008 17:39
Szukam listu, który gdzieś się zawieruszył, może upadł pod nogi przechodnia, przykleił się do buta, w domu odpadł i się wysuszył razem z liściem kasztanowca z tamtego rogu ulicy. Czyta go nie ta osoba?
Co z niego zrozumie, czego pojąć nigdy nie zdoła pewnie się nie dowiem, nie dowie się ona.
A może wiatr list ten porwał, przez uchylone okno wyniósł gdzieś pod szarość nieba, dodał mu skrzydeł by latać mógł wiecznie - wszak wiecznym piórem na białej karteczce spisane zostały słowa.
Wieczne pióro, wieczorna rozmowa. Mowa trawa, trawa mowa, słowa, słowa, słowa..
Wypatruję listonosza, który dobrą wieść przynieść może: złych mam dostatek, biurko, kredens, jakieś pudła i pół szafy są pełne. Telefon też milczy. Zmilczenia zmowa?
Jest sam środek nocy tak jakoś, zatem nowy list napisać czas zacząć. Mogę go wysłać dymem do ciebie, pospiesznym pociągiem myśli niefortunnej, wortalem pragnień, weneckim lustrem duszy. Coś jest, i to coś kusi..
Katem objawia się ranek po upojnej upiorów nocy.
Nigdy nie pytaj czy umrzesz - ja umrę z rozkoszą doznania wszystkich chwil spisanych na końcu pamięci nie-trwałej
Ktoś puka, lecz po co? Drzwi zamknięte na amen