zamiast snu
Dodane przez noce na polu dnia 16.09.2008 19:40
ta podróż nigdy się nie rozpoczyna, bo masz w sobie deszcz,
który znalazł w tobie miejsce, gdy tylko straciłaś mnie z oczu.
cały Atlantyk, daleka ręko, trzeba przemierzyć, by włączyć światło
i nakryć mnie na myśleniu o tobie. trzeba ominąć samoloty,
które wymknęły się rozkładom i powierzyć wszystko instynktom
nieba, duszności wiatru znad Europy. bo minął miesiąc od chwili,
gdy zechciałaś pomyśleć, co może się stać. bo twoja obecność
zamyka mi wstęp na południe Polski, pełne kraks,
w które można wstąpić i poprosić o jak największą skalę obrażeń.

więc w istocie jesteś dalej niż można sobie wyobrazić i początkowo
przypomina się niepokój; jadę do Ostrowca, o szyby autobusu
bije grad a noc jest ciemna jak cmentarz wytępionej nacji.
cztery lata wcześniej, już po twoim wyjeździe, było tak samo.
jechałem szukać cię w Cafe, brodziłem po twojej ulicy,
lekko podtopionej przez sierpniowe burze. zapomniane skrawki
odnalazłem po trzech dniach, zrobiłem z nich osnowę dla kilku tekstów,
i wiele osób odradziło mi publikowanie ich gdziekolwiek.

teraz drzwi, za którymi czekasz na coś, co wpadnie ci w ramiona
i zacznie opowiadać podobne historie, noszą szczelność ust
zaciśniętych we śnie.