Łopiany
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00


1.
Zasmarkany chłopiec biegnie w moją stronę. W rączce trzyma kondom
napęczniały od wody. Niezbyt celnie rzuca w moją stronę. Wszystkie
alternatywne sytuacje przyjmuję jako znak... Teraz
mogę iść dalej- więc wzdłuż krawężnika idę, w stronę osiedla mało
nasłonecznionego... Przypomina mi się nauczycielka francuskiego
z dwójką dzieci na karku i po stracie męża. Ona też dała się nabrać
na moją uczciwość i dobre zamiary, a mojej wtedy dorocie powiedziała
„dobry wybór mała”. Nie za bardzo zrozumiałem o co chodzi,
bo o seks wtedy nie chodziło-. Przeważały nieśmiałe rozmowy o tym
co w nas.

2.
Za rogiem tej samej ulicy – już nie słońce, nie cień nawet- coś
jakby wisi... Powietrze jest marne: wysokie stężenie tlenku azotu i
zwęglonych kotletów sąsiadki z trzeciego. Jestem już
jakby u siebie, choć wiem, że nigdy nie będę... Zaparzam
kolejną herbatę, ścieram ze stołu rozlane mleko... W radiu
jakaś amerykanka pyta czy pójdę się z nią pieprzyć—
ten utwór ma w sobie coś z jazzu-- ... nie, chyba nie,
muszę to mleko zetrzeć... za oknem łopiany,
zasypiam.