Mój nowy dom
Dodane przez mars dnia 25.08.2008 22:26
pewnego dnia rozpadłem się na kawałki
w jednej chwili góra straciła kontakt z dołem
a głębia z fasadą i wszystko runęło
to nie notariusz awaria mikrofonu napięte
terminy ani pierwszy tydzień pracy w radio
to znacznie dłuższa historia
więc różnokształtne kawałki potoczyły się
po ziemi jak pokruszone kryształowe trzewia
jeden medytował recytując mantrę
inny miał pięć lat i stał zapłakany w kącie
jeszcze inny uchylił wieko i wysypały się z niego
zakurzone filozoficzne dysertacje był też jeden
z tygodniowym zarostem który zionął i deklamował
wiersze Bukowskiego i ten ze złotą obrączką
i uśmiechniętą fotografią w portfelu
problem polegał na tym że żaden z nich nie był mną
tamtego dnia ja to był tylko lęk że mnie nie ma
lęk jak pole magnetyczne ściągający w jakieś
mniej więcej jedno te wszystkie rozproszone strzępy
nie umiałem nazwać tego stanu ani nad nim zapanować
wiedziałem tylko że to jest prawda o mnie
wyłuskana z rozbitej porcelanowej wazy
gdy w oddali dymił ostatni płonący most
przez kilka następnych lat ta karciana ruina rozpadała się
coraz bardziej - szybciej to znów wolniej
zależnie od siły wiatru i natężenia opadów
kiedy nie było już nic starego mój lęk przemieniony
wyszedł jak z kokonu - teraz był wolą zbudowania
nowego solidnego domu na niezniszczalnym fundamencie
przystąpiłem do gromadzenia materiałów
malowałem obrazy pisałem wiersze kochałem
wędrowałem - mój nowy dom zaczął nabierać kształtów
wkrótce było już widać wyraźnie że ma zgrabny kadłub
wysoki maszt solidny ster i szerokie mocne żagle
jeszcze parę drobiazgów i poluzuję cumy
próbuję sobie czasem wyobrazić to uderzenie wiatru