Awentyn
Dodane przez Agnieszka Smołucha dnia 20.07.2008 12:11
przyprowadziłam cię w miejsce, gdzie po raz pierwszy przyszło komuś
do głowy przedstawić martwego Boga. przy Santa Sabina ważki kołyszą
się wśród przejrzałych pomarańczy jak kolebki płaczących niemowląt.
może reszta świata ma własną otchłań, piekło ciepłej i mokrej ziemi
jak ojcowskie usta.
pokazałam ci drewniane drzwi i Watykan przez dziurkę od klucza. tam
kotka w rui na blaszanym dachu kaplicy jak na cygańskim tamburynie
ostrożnie omijała dzwonki i talerze, chociaż pod nią kipiał cały sąd
ostateczny. kto by pomyślał, że buty Michała Anioła musiano zedrzeć
wraz ze skórą, a leżąc na ulicy wyglądały jak święty Bartłomiej,
albo martwe zwierzę.
nasza wiara jest tęsknotą szaleńców za szaleństwem. krzyż składa się
z drzazg i nie wiem które z nas jest jego dłuższą belką. na Awentynie
pachniemy pomarańczami, a Bóg wygląda jak ważka. nie bój się,
gdyby przybył spod ziemi, to nie miałby skrzydeł.