***
Dodane przez wojtu dnia 19.07.2008 06:25
Przez skraj lasu do środka łąki pasma
mgły. Oto wielka tajemnica chwili:
ten czysty pejzaż, cisza drzew, motyli
trzepot liści i drżące plamy światła
u źródeł świtu. Pozioma biel, jasna
zorza wilgoci. Jakby sam Bóg schylił
się nad tym świtem. Gdzieśmy wtedy byli,
dlaczego sami, i co nasza własna
podpowiada krew: że tego pejzażu
nie widział nikt prócz pasażerów tego
pociągu - ciebie i mnie? W korytarzu,
w oknie, w przedziale nie było niczego,
tylko ja. I ty - jeśli było byciem
to, co się działo nam, w drodze, o świcie.