Trzymając się krawędzi wanny
Dodane przez Armageddon dnia 18.07.2008 13:47
Rysopis swojej twarzy
już prawie rozpoznaję
bo prawie się nie zmienił
tylko trochę się rozmarzył

gdy sunę niebieski
jak palec po fioletowej posadzce

prosto do łazienki
zaglądać pod kafelki
łowić cichoszybkie dźwięki
spod starej wanienki

tam skalne robale

już prawie rozłażą się
gdy prawie rozmarzę się
w snach

w szwach swojej łazienki

by gestem upadłej topoli
w wodzie się zanurzyć
pozwolić się objąć
nacieszyć do woli

parowaniem ciszy

gdy kran milczy
- lustro patrzy
w swe odbicie
w mojej toni
- źródła tęczy

z niej to ryby łowię w sieci
- swoje myśli
na krawędzi

czasu i przestrzeni
światła i cienia
głębi i otchłani
gdzie wodorosty
wplatają się we włosy
i trzymają mnie mocno
bym nie wpadł za głęboko
wgłąb się nie potoczył
gdzie mroku wieczny ziąb
wzrasta każdego roku

stąd też ciemność w oku mam
gdy na siebie patrzę
i przeróżne rozpacze
i że niewiele znaczę

to tutaj mam przyczynę
że tracę ciągle siłę
i że nie mam siły na nic
nawet by się...

bawić