Bez szkła
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00


Z wyszczerbionych stopni
przez nagie belki pachnące
wilgocią ze wszystkich sił
spoglądam wzwyż

Na wschodzącą
konstelację kobiety

Rzekę na niebie
szukającą źródła

Na rzucającą urok

Znów tak mocno w sobie
spotykam ją chociaż
wciąż nie mogę dotknąć

Deszczówką zmywa
z dłoni drogę

Jest przejrzysta
jak przyszłość

Przez półokrągłe dachówki
w ruinach Strugi
strugach ulewy spływa
ku jej piersiom
rozcieńczona szarugą
renesansowa harmonia

Zamazując gliniane tabliczki
przenika w gibkość
śmigłość

Z żywiołu w żywioł

Białe palce w chaosie
rozprysków formują
przestrzeń w kroplę
rozpuszczającą widzialność

Przeźroczysty kamień
węgielny

Zamku

Życia

Bezbrzeżny inicjał

W czyste ręce błękitne
oczy oddaję jak nikomu
jak niebu ten zapis

Jeszcze tak jawnie
niepodobny sobie

Nieład
wyrzynającego się
poprzez zwaliska
ładu

Wiosenniejącego w pełni
lata mnie

Wiążące się ścięgna
schodów
podesty kolumny arkady

Kolebki sklepień

Niebieskiego sklepienia

Jakby się słyszało w szumie
deszczu szmer skruszonych
cegieł z odwróceniem klepsydry
zsypujących się w całość

Patrzymy na siebie
przez okna bez szkła

Parasolką
w drobniutką kratkę
wypływamy
na pełne niebo


Struga, 15 lipca 1995 r.18.25