W kabarecie mają kota
Dodane przez Karolina Kułakowska dnia 13.06.2008 12:56
Wróciliśmy, jesteśmy. Od frontu gasną
z popiołem latarnie, a w butach czeka
zapas cynamonu i wanilii. Mijamy
mniej lub bardziej widoczne znaki;

na dywanie rozsypał się dzbanek
z konwaliami. Jest jak na plaży, a
nawet o zapach lepiej. Pokój dalej
ktoś układa ostrożnie kochankę

na haftowanej pościeli. Znamy zamiary
z poprzedniej sceny; kilka lampek
pod stołem i asfaltowe kwiaty.
Wczoraj chat noir udusił gęś.

Zaczynamy odliczać puste minuty.