Cloud Monet śni o własnej śmierci.
Dodane przez Kamil Brewiński dnia 11.06.2008 14:56
Od godziny rozmawia z ładną bałałajką.
Czerwiec jest kurtuazyjny, od kiedy zaczął.
I słońce jak cyganka tańczy nad Sekwaną.
Za chwilę przetnie wstęgę, żeby otworzyć deszcz,
nad własną wystawą i za chwilę przyklasną
mu północne wiatry i dłonie zimnych kobiet.
Przyjdą chmury znad Oslo, ostry jak tabasco
będzie ich fiolet - lunie, otworzy więc oczy,
wytnie ostatnią strunę, żeby znów zagrało.
Żeby nie musiał pytać - dlaczego trzeba ciąć,
dlaczego nożyce są białe jak palce i fiord,
który za chwilę, kiedy wreszcie się położy,
zamieni się w bałałajkę, tyle, że bez strun.
Tak cichnie melodia i burza nad Giverny,
już.