MYDELNICZKA
Dodane przez reteska dnia 05.06.2008 20:18
Kiedyś było łatwiej. Na trabanty wołaliśmy mydelniczki,
a szczytem marzeń był maluch. Kaśka jeździła skarpetą.
Zostawialiśmy rurę wydechową na każdym krawężniku;

pruło się potem z wyciem i wstydziło. Madzia z Romkiem
też śmigali syrenką czule wołając na nią Hela, a suszarką
ochrzcili starego volkswagena polo; tylko podłączyć do prądu
i każda czupryna przestałaby ociekać wodą. To nic, że szybę

zamykało się na ołówek - i tak zjeździł całą Polskę. Rodzice
Karoliny mieli wartburga, nawet nie porównuj do dużego fiata,
takiego jak Maciek Wioli. Choć na wertepach często coś odpadało,

to latem wywoził rodzinę w lepsze życie. Wszystko się zmieniło,
gdy ojciec w 89 sprzedał staruszka. Ech, to były czasy: ford karton,

żadnych telefonów, esemesów, mejli. Marnowania czasu
jak mydła.



----------------------------------------------------------------------
Z dedykacją black parade, la-windzie, hiroaki i green girl. :)